Toscana Toscana
291
BLOG

Niemcy, RASP... i elementy wojny informacyjnej

Toscana Toscana Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W poprzedniej notce:

Niemcy, RASP, Rzeczypospolita... i geopolityka
http://wieslawg.salon24.pl/764616,niemcy-rasp-rzeczypospolita-i-geopolityka

przedstawiłem problem "listu szefa" RASP (Ringer Axel Springer) Marka Denkana, w którym zawarte były instrukcje

"To jest sprawa bardzo poważna. Myślę, że powinno być jakieś związane z tym trzęsienie ziemi, bo cały czas nas przekonywano, że co innego jest przekaz medialny, a co innego własność i zarządzanie biznesowe, ale jedno nie przekłada się na drugie. Okazuje, że się przekłada i to bardzo. To jest poważne zagrożenie nie tylko dla wolności mediów, ale dla prawdy, bo to jest potężna machina, która jak widać ma jeden przekazywany odgórnie przekaz, który w sposób dość zasadniczy steruje, ma intencje sterowania opinią publiczną w Polsce. To się zresztą pokrywa z tym, w jaki sposób media niemieckie piszą o Polsce."
—    ocenił prof. Ryszard Legutko, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego.

"Pytałem się swoich kolegów Niemców w Parlamencie Europejskim co oni mogli wyczytać i co usłyszeć w telewizji niemieckiej na temat racji polskiego rządu. Jakie argumenty miał polski rząd nie zgadzając się na kandydaturę Donalda Tuska i powiedzieli mi, że w ogóle takiej informacji nie było"
—    dodał.

Jak "bardzo poważna" jest ta sprawa, z jakim zagrożeniem mamy do czynienia? Czy jest to element wojny informacyjnej?

Wojna informacyjna – cytując za Wikipedią, jest to "zorganizowana w formie przemocy aktywność zewnętrzna państwa prowadząca do osiągnięcia określonych celów politycznych..."

Czy własność i zarządzanie biznesowe przekłada się na przekaz medialny? Jest to w tej sytuacji rzeczą oczywistą. Ale, czy mamy do czynienia z "jednym, przekazywanym odgórnie przekazem"? Jednolitość przekazu w Niemczech, niezależnie od formy własności, świadczy, że z takim odgórnym przekazem mamy właśnie do czynienia.

Bronisław Wildstein wtrącił, że według prasy niemieckiej i nie tylko niemieckiej, polski rząd nie posiada racji, posiada jedynie kompleksy i uprzedzenia.—    co pokazuje, że jest ten odgórny nacisk właścicielsko-instytucjonalny. Koncerny medialne, mają konkretną politykę zgodną z polityką ich krajów.

Stanisław Janecki z kolei mówił o spotkaniach urzędu kanclerskiego i niemieckiego MSZ z niemieckimi mediami.

"Takie instrukcje są wysyłane co tydzień. Mark Dekan przyjmuje niemiecki punkt widzenia. (…) Taka sytuacja dzieje się w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech. Jest to próba narzucenia Europie Środkowej pewnego punktu widzenia. Urząd kanclerski i niemieckie MSZ odbywa spotkania z wydawcami, z redaktorami naczelnymi, dziennikarzami niemieckich mediów, gdzie się ustala linie mediów wobec niemieckiej polityki zagranicznej."

Potwierdziła to przedstawicielka Ringier Axel Springer w Polsce, która chciała złagodzić burzę, jaka została wywołana po instrukcji szefa koncernu dla polskich dziennikarzy. Jednak nieświadomie rozpaliła jeszcze większy płomień. Okazało się, że takie komunikaty Marka Dekana są wysyłane do pracowników koncernu… co tydzień!

http://wpolityce.pl/media/331857-szef-rasp-wysyla-takie-instrukcje-regularnie-przedstawicielka-koncernu-pisze-o-cotygodniowym-liscie-do-pracownikow

Skoro „wolne i niezależne” media w Niemczech są na dyktando niemieckiego rządu, to czy rząd w Berlinie nie może oddziaływać/wpływać/wywierać presji (niepotrzebne skreślić) również na Axel Springer?

Tą instrukcję napisał Dekan, ale czy tych słów nie mogłaby powiedzieć również kanclerz Angela Merkel? Z pewnością. Wszak wielokrotnie na łamach niemieckich gazet czytaliśmy o łamaniu praworządności w Polsce i o obłąkanej polityce Jarosława Kaczyńskiego. Niemiecki rząd jednak należy do pragmatycznych i nie zawsze mówi głośno, to co naprawdę myśli. Ma wszakże od tego media w Niemczech i „pożytecznych idiotów w Polsce” o czym pisał już kiedyś Stanisław Janecki.

http://wpolityce.pl/polityka/331914-czy-pod-instrukcja-szefa-rasp-moglaby-sie-podpisac-merkel-takie-pytanie-z-pewnoscia-trzeba-sobie-zadac

Niemcy mają zresztą takie standardy nie tylko w polityce zagranicznej. Spójrzmy szerzej na sytuację mediów w Niemczech. Najprościej można ją podsumować przypominając wydarzenia sylwestrowe w Kolonii. Niemieckie media ku zdziwieniu wielu, solidarnie milczały na temat wydarzeń tamtej nocy. W imię politycznej poprawności i obrony interesu niemieckiego rządu, były wstanie ukryć prawdę o niemieckich kobietach pokrzywdzonych przez imigrantów. Zachowanie niemieckich dziennikarzy było tak kuriozalne, że kilku z nich wyłamało się i postanowiło przedstawić opinii publicznej jak w rzeczywistości wyglądają „niezależne i wolne” media w Niemczech.

"Musimy informować o tym i w sposób, który pasuje pani Merkel. To jest dziennikarstwo rządowe. Dlatego ludzie tracą do nas zaufanie"
— tak znany publicysta i były szef studia ZDF w Bonn Wolfgang Herles opisał na antenie rozgłośni „Deutschlandfunk” pracę w państwowych mediach zza Odrą.

Jest tu również pewna analogia pomiędzy instytucją "niemieckiego porządku prawnego" a "niemieckim porządkiem przekazu medialnego".

Czym w praktyce jest wojna informacyjna? Mówił o tym w Polski radio kmdr por. rez. dr inż. Bogdan Pac – specjalista ds. wojskowości.

"Wojna informacyjna to pewne oddziaływanie w obszarze gromadzenia, przetwarzania, przekazywania informacji, niszczenia, czy zniekształcania ich. Ma wpływać na percepcję rzeczywistości u odbiorcy, a w konsekwencji kształtować jego wolę i proces podejmowania decyzji. Ich efekt działa na korzyść infoagresora."

Wojna informacyjna jest wojną psychologiczną, w której wykorzytywane są techniki wywierania wpływu i sterowania społecznego.

Wyjaśniał, że "może wystąpić wszędzie, gdzie występuje jakikolwiek konflikt interesów politycznych, gospodarczych, "czy choćby różne interpretowanie polityki historycznej", zauważył również, że "umysł ludzki nie posiada naturalnej bariery przed złą informacją. Dlatego łatwo manipulować nim za pomocą środków masowego przekazu. Generalnie chodzi o to, żeby nie walcząc, złamać przeciwnikowi kręgosłup moralny, żeby przyjął pewne warunki" – mówił o wojnie informacyjnej kmdr por. rez. dr inż. Bogdan Pac – specjalista ds. wojskowości.

W doktrynie geopolityki informacja stanowi niebezpieczny oręż: jest to zarazem broń o niskich kosztach, broń uniwersalna, o nieograniczonym zasięgu, łatwo dostępna, bez barier w postaci granic państwowych. Geopolityka dostarcza ponadto ideologicznych uzasadnień prowadzonych batalii informacyjnych. Można też przypuszczać, że infoagresja będzie się nasilać: na informacyjnych polach bitewnych agresorzy czują się bezkarne, a ponadto stale modyfikują i doskonalą techniki przekazu propagandowego, uwzględniają nowe narzędzia medialne, wprowadzają innowacje dotyczące działania w sieciach społecznościowych itp.

Geopolityka dostarcza ponadto ideologicznych uzasadnień prowadzonych batalii informacyjnych. W opozycji do ideologii
„Polski, państwa szanującego i broniącego swej suwerenność i tożsamość, (…), państwa broniącego tradycji, wartości konserwatywnych i prawdziwej wolności” przeciwstawia się i promuje się ideologię "liberalizmu, technokracji, globalizmu i federalizmu ZJEDNOCZONEJ EUROPY bez państw narodowych", Europy która opowiada się za wartościami sprzecznymi z jej chrześcijańską tożsamością.

Jednym z państw, które wykorzystuje i "przoduje" w wojnie informacyjnej jest bezsprzecznie Rosja.

Generał Aleksandr Michajłow, b. szef Zarządu FSB ds. Kontaktów ze Społeczeństwem, podsumował operację, precyzyjnie datując klęskę przeciwnika: 16 marca (data referendum na Krymie). Generał wymienił podstawowe instrumenty „krymskiej” wojny informacyjnej: czynnik psychologiczny (presja, zastraszanie), włączenie się do niej prezydenta Federacji Rosyjskiej („na zewnątrz zachował absolutny spokój, choć periodycznie »wyrywał ze snu Baracka Obamę«, tłumacząc mu, co się w Rosji dzieje; w dodatku nikt nie podejrzewał, że takie zachowanie prezydenta było zaplanowane”), szantaż, sankcje. „Wojna informacyjna obejmuje mnóstwo elementów składowych, tak w realu, jak i w przestrzeni wirtualnej, elementów blokowania wpływu przeciwnika i elementów presji (wywierania wpływu)” – skonkludował. Cytowane wypowiedzi potwierdzają opinię zachodnich teoretyków: rachunek zysków i strat poniesionych w rezultacie wojny informacyjnej nie jest istotny: ważne jest, jak ten rezultat zostanie przedstawiony.

https://www.osw.waw.pl/sites/default/files/anatomia_rosyjskiej_wojny_informacyjnej.pdf

Operacja krymska znakomicie oddaje istotę problemu wojen informacyjnych: oto ofiara agresji – tak jak na Krymie – się jej nie sprzeciwia. Separatystyczny przewrót i aneksja Krymu zostały bowiem dokonane z udziałem rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, poddanych uprzednio odpowiedniej obróbce (intoksykacji) psychologiczno-informacyjnej.

Pod pojęciem „wojna informacyjna” autorzy rozumieją oddziaływanie na masową świadomość w międzypaństwowej rywalizacji systemów cywilizacyjnych w przestrzeni informacyjnej, wykorzystujące szczególne sposoby kontroli nad zasobami informacyjnymi, a używane w charakterze „broni informacyjnej”. Niejako z definicji mieszają w ten sposób porządek militarny z pozamilitarnym, a technologiczny (cyberprzestrzeń) ze społecznym (przestrzeń informacyjna).

Tak na przykład Panarin definiuje na rosyjski użytek podstawowe pojęcia z zakresu technologii wojen informacyjnych, będących w praktyce operacjami wpływu,takich jak: sterowanie społeczne, tj. wywieranie wpływu na społeczeństwo; manewrowanie społeczne, czyli intencjonalne sterowanie społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści; manipulacja informacją, czyli wykorzystywanie prawdziwych informacji w sposób wywołujący fałszywe implikacje; dezinformacja, czyli rozpowszechnianie zmanipulowanych lub sfabrykowanych informacji bądź ich kombinacji; fabrykowanie informacji, czyli tworzenie fałszywej informacji, lobbing, szantaż i wymuszanie pożądanej informacji.

Czynną dezinformację uprawiali także „uprzejmi ludzie” – umundurowani i uzbrojeni wojskowi, bez naszywek na mundurach, którzy pojawili się na Krymie w nocy z 1 na 2 marca. Zajęli wówczas m.in. lotnisko w Sewastopolu, by bronić go, jak wyjaśnili, przed „desantem banderowskich komandosów z Kijowa”. Rano służby prasowe lotniska poinformowały, że „żołnierze byli bardzo uprzejmi, a jak się przekonali, że lotnisku żaden desant nie zagraża, przeprosili i opuścili port lotniczy”. Kiedy ta informacja obiegła świat, wrócili na lotnisko, zajęli też inne obiekty strategiczne na Krymie. „Uprzejmych ludzi” wykorzystano w propagandzie jako wzór bezkrwawych rozwiązań problemów na Krymie. Mówił o nich także prezydent Putin: „Podczas »pokojowego Majdanu« zginęło ok. 100 osób, podczas gdy w czasie tzw. interwencji zbrojnej na Krymie nikt nie został ranny”.

Współczesne rosyjskie batalie informacyjne pozostają też w zgodzie z socjotechnicznymi zasadami skutecznej propagandy, takimi jak zasada masowego i długotrwałego działania (stereotyp propagandowy „pomarańczowej dżumy” i „banderowców” jest powtarzany nieustannie od 2003 roku), zasada informacji pożądanej (Rosjanie i ludność rosyjskojęzyczna oczekują obrony ich praw, uwierzyli w zmanipulowaną informację o zakazie używania języka rosyjskiego), zasada emocjonalnego pobudzenia (doprowadzenie odbiorców do takiego stanu, by działali bez większego namysłu, wręcz – irracjonalnie), zasada zrozumiałości (przekaz jest uproszczony, podawany w czarno-białych barwach, pełen oceniających słów-kluczy, np. rusofob), zasada rzekomej oczywistości (wywołanie skojarzenia propagandowej tezy z kreowanymi mitami politycznymi: rosyjska wiosna – patriotyzm, banderowcy – faszyzm, Majdan – chaos itp.).

Czyż nie te elementy występują dziś w bataliach informacyjnych Niemiec (i eurokratów) przeciwko Polsce? Postęp-ciemnogród, zascianek; wolność-strach; libelaryzm-faszyzm, nacjonalizm...


Wojna informacyjna jako element wojny asymentrycznej/hybrydowej. Zagrożenia dla Polski.

W obu notkach przedstawiono elementy batali/wojny informacyjnej przeciwko Polsce. Oczywiście, nie sposób porównywać na tych samych płaszczyznach działań ze strony mediów niemieckich jak rosyjskich. Zupelnie inne są aspiarcje tych państw, inne są ich możliwości i potencjał.

Kreml. Wojna na Ukrainie ma tło geopolityczne: budowa Eurazji jako gigantycznej strefy wpływów Rosji (w miarę możliwości od Pacyfiku po Atlantyk) z Moskwą jako centrum.

Berlin ma zupełnie inne aspiracje - są nimi dążenia do hegemonii na różnych plaszczyznach w Zjednoczonej Europie.

Rosja - nie ma w Polsce tak podatnego gruntu jak miała na Ukrainie w postaci wystarczającej ilości obywateli rosyjskojęzycznych, przychylnych dla Kremla. Ale to nie oznacza, że niemożliwy jest do realizacji inny scenariusz wojny hybrydowej lub asymntrycznej.

"Wbrew potocznemu rozumieniu konfliktu asymetrycznego nie można sprowadzać do starcia zbrojnego przy niewspółmiernej różnicy potencjałów – strony silniejszej ze słabszą pod względem liczebności, techniki czy wyszkolenia. Termin ten oznacza raczej sposób działania niż wielkość użytych sił. O asymetryczności wojny czy konfliktu stanowi istnienie fundamentalnych między stronami różnic, które determinują podejście do konfrontacji zbrojnej. Przeciwnik asymetryczny dąży zazwyczaj do takiego rozegrania konfliktu, aby druga strona nie zdecydowała się na wykorzystanie swojej przewagi, nawet gdy jest to możliwe ze względów taktycznych czy technicznych."

Bardzo interesujący wykład. Polecam!

Bartosiak Rosja na ustach świata
https://www.youtube.com/watch?v=RjoyKourtP4

Rosja ma na przykład możliwość wykorzystania taktycznej broni jądrowej. Dlaczego właśnie taktyczna broń jądrowa, ładunki o małej mocy są tak ważne? Ponieważ Rosja bardzo rozbudowała arsenał taktycznej broni jądrowej i dawno wyprzedziła NATO w tym segmencie uzbrojenia. A tylko one pozwalają prowadzić wojnę poprzez deeskalację konfliktu.

Wojna asymetryczna będzie polegała na tym, że NATO nie zdecyduje się na użycie ladunków o większej mocy, ponieważ doprowadzi to eskalacji konfliktu i stworzenia zagrożenia dla całego NATO i globalnej wojny atomowej.

Początek wojny krymskiej - Ukraina nie zastosowała adekwatnych środków, była calkowicie pasywna w momencie pojawienia się zielonych ludzików w wersji jeszcze "bardzo uprzejmych i sympatycznych", co dopowadziło do eskalacji konfliktu.

Wojna hybrydowa, jako odmiana konfliktu asymetrycznego, toczonego na trzech arenach: działań wojskowych, propagandy we własnym państwie oraz propagandy międzynarodowej - stanowi realne i bardzo poważne zagrożenie.

Niemcy mając zupełnie inne aspiracje wykorzystują elementy wojny informacyjnej. Niemcy robią to bardzo skutecznie, o czym świadczy chociażby fakt, iż Towarzystwo Dziennikarskie skierowało list otwarty do niemieckich dziennikarzy i opinii publicznej, w którym wyrażono ubolewanie w związku z „falą propagandy antyniemieckiej zainicjowanej przez polskie władze”, oceniło przy tym, że „partnerstwo i przyjaźń polsko-niemiecka są dziś zagrożone przez falę kłamliwej i agresywnej propagandy antyniemieckiej, zainicjowanej przez polskie władze i przywodzącej na myśl komunistyczną propagandę lat 60."

Wspólnym elementem w przypadku Rosji i Niemiec jest przekroczenie pewnej masy krytycznej, stopnia koncentrcji. W przypadku Rosji w konflikcie z Ukrainą była to koncentrcja obywateli rosyjskojęzycznych na Krymie a potem w Donbasie. W przypadku Niemiec jest to olbrzymia koncentracja kapitału niemieckiego w naszych mediach. 

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/media-w-polsce-do-kogo-nalezy-prasa-,138,0,1988746.html

Oba te sąsiedzkie z nami kraje, pomimo niejednokrotnie poprawnych czy dobrych stosunków, nie były dla nas przyjazne. Mamy doświadczenie tego, że nie tylko państwa te były wrogiew stosunku do nas, ale dążyły do całkowitego zniszczenia naszej państwowości.

Dodatkowym elementem zagrożenia dla Polski są wspólne interesy Niemiec i Rosj, pomimo tego iż nie są one zgodne z interesem Unii Europejskiej a tym bardziej Polski.

Jakie znaczenie ma instrukcja Marka Dekana? Jest to z pewnością wydarzenie bardzo istotne. Czy powinno to posłuzyć do uruchomienia działań z naszej strony? Bezsprzecznie tak. O tym sie już głośno mówi i pisze. Polski rząd jest oburzony. MSZ podejmie interwencję ws. instrukcji szefa RASP dla dziennikarzy.

Ale działania z naszej strony muszą być adekwatne do obecnej sytuacji i istniejącego zagrożenia.

Skuteczne działania dyplomatyczne na poziomie rządów są w tym przypadku konieczne, ponieważ zagrożenia są nie tyle ze strony mediów niemieckich, co ze strony rządu niemieckiego.

Innym bezwzględnie koniecznym elementem działań jest ograniczenie koncentracji mediów zagranicznych  Polsce. 

To są dwa najważniejsze chyba pola działań. Są logicznym wnioskiem wypływającym z lekcji wojny krymskiej.

Koniecznym jest przyjecie takich rozwiązań (w tym prawnych), by ta patologia ustała w Polsce. Koniecznym jest przyjecie takich rozwiązań by ustała patologia działań wymierzonych przeciwko polskiej racji stanu-  i nie tylko ze strony mediów zagraniczncznych.

Poprzednia notka: Niemcy, RASP, Rzeczypospolita... i geopolityka
http://wieslawg.salon24.pl/764616,niemcy-rasp-rzeczypospolita-i-geopolityka















Toscana
O mnie Toscana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura